Logo

Feniks ruszył w drogę. Szlifowanie diamentów

- Projekt Odrodzenie Feniksa realizowany w Kraśniku to moim zdaniem działanie o bardzo wysokim stopniu innowacyjności. Jego istota polega na kompleksowym zorganizowaniu wsparcia i skierowania pomocnej dłoni do młodych ludzi opuszczających placówki opiekuńczo-wychowawcze. W tym przypadku do osób, które przez lata były mieszkańcami Wioski Dziecięcej SOS w Kraśniku.

O projekcie dowiedziałam się od mojego ojca. Miał on podjąć się roli mentora usamodzielnienia dla dwóch młodych osób, które zgłosiły się do projektu. Bardzo długo opowiadał mi o jego założeniach i głównym celu. Dyskutowaliśmy również o naszych wątpliwościach. Jednak rozmowa była bardzo ożywiona i wywołała we mnie wspomnienia sprzed lat.

Jako dziecko często odwiedzałam Wioskę Dziecięca SOS w Kraśniku, ponieważ znajdował się tam ogromny plac zabaw. Przychodziłam tam z dziećmi z mojego osiedla. Poznałam wtedy Karolinę, Damiana i innych. Z wieloma miałam dobry kontakt aż do czasów licealnych. Gdy osiągnęli pełnoletność wyruszali w świat. Najczęściej do swoich rodzin, z których przyjechali do Kraśnika. Słyszałam o ich dobrych ale i nietrafnych wyborach życiowych. Wiedziałam wiele ale nie za dokładnie o tym, jak przeżycia z dzieciństwa miały wpływ na ich przyszłość. Byliśmy jako pokolenie blisko siebie, jednak odczuwałam, że jest między nami wiele różnic. To w pewnym sensie mnie zaskakiwało, budowało dystans. Mieliśmy zupełnie inną mentalność. Przy moich znajomych odczuwałam, że dzieli nas od siebie niewidzialna ściana. Często byłam świadkiem ich nagłych negatywnych stanów emocjonalnych, których przyczyn i następstw nie potrafiłam zrozumieć.

Jestem studentką na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Na co dzień przebywam wśród młodych ludzi, którzy posiadają różnorodne zainteresowania oraz plany na przyszłość. Ja też do nich należę. Studiuję judaistykę, mam ukończony licencjat na kierunku animacja społeczno-kulturowa. Piszę artykuły do uniwersyteckiej gazety, jestem wolontariuszką w Centrum Społeczności Żydowskiej. Staram się korzystać jak najpełniej z oferty kulturalnej, jaką daje mi Kraków dlatego cieszę się, kiedy mam okazję opowiedzieć komuś o interesujących miejscach w tym mieście.

Kiedy przyjechałam do domu na Święta Bożego Narodzenia poprosiłam ojca, który planował odwiedzić swoją wychowankę, żeby mnie zabrał ze sobą i poznał z Patrycją i jej siostrą Klaudią. Byłam ciekawa jak funkcjonuje Mieszkanie dla Feniksa ale też jak dziewczyny zorganizowały sobie w nim samodzielne życie. Chciałam im również opowiedzieć
o moich doświadczeniach, jakie zdobywam w Krakowie prowadząc swoje mieszkanie.

Spotkanie było bardzo interesujące. Patrycja ugościła nas herbatą i pysznym ciastem, które sama piekła. Dziewczyny były bardzo otwarte i chwilową tremę każdej z nas szybko pokonaliśmy bezpośredniością w rozmowie, która z każdą minutą była prawdziwą babską rozmową bez barier. Naturalnie ojciec w niczym nam nie przeszkadzał. Znajomość została zawarta i na pożegnanie umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.

Nasze drugie spotkanie miało miejsce w lutym tego roku, w nieco innej aranżacji. Klaudia, Patrycja, ja oraz mój tata na spotkanie wybraliśmy kraśnicką kawiarnię Golińska. Spodobał mi się pomysł zmiany otoczenia, poza tym wiem, że każdy swoje mieszkanie traktuje jako miejsce wyciszenia się. Ciekawiło mnie, jak będziemy się razem czuć na gruncie publicznym.

Każde z nas zamówiło coś pysznego do jedzenia i rozpoczęliśmy rozmowy. Po kilkunastu minutach ojciec dostał telefon i musiał nas opuścić. Dziewczyny dużo opowiadały mi o projekcie. Wiedząc, że piszę do studenckiej gazety wyprzedzały moje pytania i w szczegółach opowiedziały o warsztatach psychologicznych i zajęciach z doradcami zawodowymi. Klaudia mówiła o swojej pracy w piekarni a Patrycja, że za kilkanaście dni podejmie staż pracy w dużej kraśnickiej firmie.

Atmosfera była bardzo miła. W swoim towarzystwie czułyśmy się świetnie. Wiedząc, że Patrycja chce zdawać na studia psychologiczne, przygotowałam dla niej materiały edukacyjne, z których uczyłam się do Turnieju Psychologicznego kilka lat temu. Dziewczyna była nieco zaskoczona, ale ucieszyła się z tego podarunku. Klaudia była bardzo zainteresowana życiem studenckim. Pytała nie tylko o zajęcia na uczelni i wykładowców, ale również jak żyje się w akademiku i czy w wolnym czasie lubię pójść na imprezę. Słuchały moich odpowiedzi z dużym zaciekawieniem. Jestem pewna, że mają motywację do dokonywania zmian w swoim życiu.

W trakcie naszej rozmowy opowiedziałam o moich kontaktach z ludźmi z Wioski Dziecięcej. Okazało się, że znane mi osoby to również koleżanki i koledzy Klaudii i Patrycji. Opuścili już wioskę. Podobno nie wszystkim udało się pomyślnie wystartować w samodzielność i chyba nieco pobłądzili.

Słuchając dziewczyn pomyślałam, że projekt Odrodzenie Feniksa to przedsięwzięcie niezwykle potrzebne. Osoby, które go opracowały i zrealizowały to ludzie mocno zaangażowani w niesienie pomocy innym. Zrobili przysłowiowy kawał dobrej roboty. Patrząc na dziewczyny uświadomiłam sobie jak wsparcie projektowe pomogło wyzwolić
w nich dużo energii i pozytywnego nastawienia do swojej przyszłości.

Bardzo dobrze, że są ludzie, którzy wiedzą jak pomagać młodym. Należy do nich mój tata. Pod koniec spotkania zadałam dziewczynom pytanie, jak udało im się pokonać różnicę pokoleniową między nimi a moim ojcem. Klaudia oznajmiła: Ja od samego początku polubiłam twojego tatę. Bardzo nam pomógł i dzięki niemu dużo się nauczyłam. Uważam, że to taki prawdziwy mężczyzna: mądry, dobry, potrafił nas rozbawić, ale też zmotywować. Patrycja dodała: Super są wszyscy ludzie z projektu. Zadbali o to, żeby wszystko przebiegało w fajnej atmosferze. I tu padały słowa uznania pod adresem pani Marzeny z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w Lublinie, pani Moniki z PCPR, pani dyrektor PCPR, pani Ewy, która całość projektu koordynuje w Kraśniku, pana Waldka opiekuna biznesowego i innych osób.

Po usłyszeniu tych słów poczułam się dumna z mojego ojca i wszystkich ludzi, z którymi pracuje w tym projekcie. Dzięki tym spotkaniom i bliższym poznaniu dziewczyn sama zdałam sobie sprawę z tego, ile szans czasami przemyka nam młodym przed oczami. Czasami drugi człowiek jest osobą wskazującą odpowiedni sposób postępowania. Wydaje mi się, że każdy nauczył się czegoś od drugiej osoby. Dziewczyny dowiedziały się od starszej koleżanki, jak wygląda życie poza stałym miejscem zamieszkania, kiedy pewne sytuacje wymagają samodzielnego podejmowania mądrych i szybkich decyzji. Ja zaś zostałam utwierdzona w przekonaniu, że powielanie schematów myślowych w życiu nie jest konieczne a czasami krzywdzące.

Owszem, czasami trudno jest uciec od negatywnych wzorców, które zostały zaszczepione w człowieku jeszcze za młodych lat. Jednak pewnego rodzaju bunt wobec zastanych zasad, bunt w znaczeniu pozytywnym jest w stanie uratować człowieka. Na pewno dziewczęta mają teraz nieco inny pogląd na rzeczywistość niż przed przystąpieniem do projektu. To mogła być dla nich ciekawa przygoda, ale też cenna lekcja, jak postępować, co wybrać, żeby było to dla nich jak najlepsze.

Klaudia i Patrycja oraz inni uczestnicy projektu to silne postacie, które odradzają się, żeby zmienić swoje życie na lepsze. Wierzę, że wszystkim się to uda, a wspomnienie o wspólnej pracy nad szlifowaniem diamentów będą przez długi czas żywe i pomocne w planowaniu kariery naukowej, zawodowej oraz spraw osobistych.

Autorka tekstu: Magdalena Pulikowska

Kraśnik, marzec 2014 roku

Data udostępnienia: 2014-03-10 | Wyświetleń strony: 4687

Autor: Autorka tekstu: Magdalena Pulikowska